poniedziałek, 21 kwietnia 2014

5. "Ja nie chcę tu być. Dlaczego?"

Przyglądam mu się uważnie.
-Ewa!Ewa! Halo!
-Muszę coś z tym zrobić.
Zuzia. Zuzia S. Co ona tu robi? Bardzo ją lubię, ale zostałyśmy przydzielone do innych grup.
Zamawia coś i się do nas dosiada.
-Jezu jak ja was dawno nie widziałam! stęskniłam się.
Łza mi się kręci w oku. Taka fajna dziewczyna. Dlaczego to musiało się wydarzyć? Zostałyśmy od razu rozdzielone. Momentalnie się na nią rzucam.
-Zuzia! Zaraz mi wszystko opowiesz. Teraz muszę zrobić coś ważnego.
Odchodzę.Podchodzę do kolesia w kamizelce.
-Hejka, jak się nazywasz?
-Serafin, a ty?
-Jasmine - Kłamię dla bezpieczeństwa - Co tu robisz?
-Nudzę się, więc przyszedłem coś zjeść.
-Mi się też nudzi.
-Przecież masz koleżanki.
-A, tam...
Niespodziewanie chłopak wyjmuje pistolet i strzela w sufit. Rozpętało się zamieszanie, jednak ludzie nie mieli gdzie uciec. Próbuję go obezwładnić, w tym czasie dziewczyny otwierają drzwi. Wiem, że ma bombę. kiedy z nim walczę naciska przycisk. Słychać tylko huk. Widzę wykrwawionego chłopaka. Spoglądam w stronę drzwi. Zuzia leży na progu Pubu. Nie zdążyła uciec. Mam ranę na głowie. Ulica opustoszała. Widzę tylko nieprzytomne dziewczyny z mojej drużyny. Szczęśliwie odbiegłam w chwili, kiedy facet naciskał przycisk. Jedyna ja jestem przytomna. Biegnę na zaplecze i szukam apteczki. Szybko oceniam, że pozostałe dziewczyny po prostu zemdlały i zaraz się wybudzą. Zuzia ma jednak dużą ranę na nodze i potrzebuje opatrunku. Gdy już wszystko zrobiłam, dziewczyny się obudziły. Trzeba było podjąć natychmiastową decyzje, co dalej. Zuzia M zauważyła samochód na drodze. Zamiast tablicy rejestracyjnej był napis "Steven".
Zaraz, przecież tu leży facet o tym imieniu.
Podbiegłam do nieboszczyka i wyjęłam klucze. Dziewczyny zaniosły Zuzię S do Jeepa. Włączyłam samochód i wybrałyśmy się w długą podróż.
*************************************************************************
- Co teraz zrobimy?- Pyta się Ola
-Podaj mi Iphone'a z torebki Ola. Muszę zadzwonić.
-Proszę
Biorę Iphone'a z torebki. CHOLERA. Nie ma zasięgu.
-Niech to badziewie szlag trafi. A jest jedna kreska.- wybieram telefon do Janka
1 sygnał. 2 sygnał. 3 sygnał.
-Halo?! Ewa?! gdzie wy jesteście do cholery? mieliśmy się spotkać w central parku.
-Janek, nagła zmiana planu. Nie dostałyśmy kartki. Jedziemy do najbliższego motelu.
-NIE! Zawracajcie i jedźcie do central parku.
-No dobra, pa.
-Pa, czekamy przy północnym wejściu.
Zawróciłam gwałtownie.

Rozdział 4 "gdzie jesteśmy?"

Wstałam, przeciągnęłam się i dostałam informację od Kaliny, że wstajemy i za 2 godziny będziemy na miejscu. Dostałam kawę z czekoladą i pysznego Bajgla.
-Ym, Ewa co tam jesz?- Ola, jak zwykle nie ogarnięta, prześmieszna osoba nie zauważyła, że właśnie kąsam wyśmienitego bajgla.'
-A co widzisz w mojej dłoni?
-Aaa no tak-uśmiechnęła się- a ja czekam na bagietkę.
O. Dostałam ubrania. Marynarka, bluza, rozszerzane spodnie i czerwone szpilki.
Jestem przebrana i otwieram laptopa sprawdzić gmaila. Nie ma wiadomości. Szkoda.
I tak minęły te dwie godziny.
PROSZĘ ZAPIĄĆ PASY.
Okej.
Wysiadamy. Dziwnie. Od razu udajemy się do ciemnego pomieszczenia w którym mamy się przebrać.
Wychodzę.
Ola już się ubrała. Ma na sobie t-shirt z tkaniny garniturowej i pasujące jak ulał spodnie.
Widzę Zuzię. Ubrana jest w niebieską sukienkę.
Kalina wychodzi i wpada na mnie. Jej skórę przyozdabia czarna suknia do kolan.
-Co oni mi dali?!- mówi zmartwiona
-Co ty gadasz, jest piękna.
- Tylko nie dla mnie- dziewczyna odchodzi zmartwiona
Idę do toalety. Przeglądam się w lustrze. Zapinam włosy w koka. Sięgam do torebki. Dostałam ją dopiero, więc zastanawiam się co w niej jest. Wyjmuję całą jej zawartość:

  • Iphone 
  • Bilety autobusowe
  • Woda
  • Mapa miasta
  • Chusteczki
  • List
List. Waham się. Otworzyć teraz czy później, przy moich towarzyszach? Decyduję się na drugą opcję. Wychodzę z łazienki.
-Co mamy teraz robić?- pyta Ola
-Dostałam List.
Czytam na głos:
Jesteście na lotnisku w Nowym Jorku. Musicie się rozdzielić.
Kalina i Ewa jadą Autobusem do miejsca zaznaczonego na mapie. Zuzia, Ola również, tylko, że taksówką. Życzę wam udanej drogi.
-Dobra, Kalina chodź tu do mnie. Dziewczyny myślę, że zobaczymy się niebawem, pa.
-He, he mam głupawkę.
-To nie czas. Musimy jechać linią A.
Po długim czasie spędzonym w autobusie znalazłyśmy się na miejscu. Był to niewielki pub. Zajęłyśmy miejsce przy stoliku. Zauważyłam, że wchodzą Zuzia i Ola. Chciałam do nich podejść ale Kalina mnie zatrzymała.
-Nie możesz tam iść. Na mojej kartce jest napisane, że mamy ich unikać. 
-Dobrze,  że mi mówisz.
Do pubu wchodzi dużo osób. Jedna w podejrzanej kamizelce.
Przyglądam się jej uważnie. 
Ma na sobie coś okropnego.
Bombę.

środa, 25 września 2013

Rozdział 3 "Lot"


Dziewczyny wstały godzinę później.Zjedliśmy śniadanie.30 minut później byliśmy już wyszykowani.
-No to co?Idziemy,nie?-zapytał Elek.
-Tak-odparliśmy hurem.
Trudno było mi opuszczać chatkę.Miałam ochotę tu wrócić.Czułam się tam bezpiecznie.Weszliśmy do taksówki
-Na lotnisko poprosimy.
-Jakie?
-Te na Ukrainie,najbliższe.
Dojechaliśmy na lotnisko w 15 minut.Były tam pustki.
-Dobra,ja idę do biura obsługi -powiedziała Ola
-Ola tylko błagam cię,uważaj-odparłam
-Ok.
Od Oli dowiedzieliśmy się,że mamy 5 minut na odprawę.W samolocie było pusto.Tylko my.Podeszła do mnie stewardesa i wręczyła kilka kopert.
-Dziękuje.
-Oj tam...Zechciałaby pani coś do picia?Kawę,herbatę,a moze ciastko do tego?
-Poproszę kawę,jaki będzie czas lotu?
-10,12 godzin
-A gdzie  my w ogóle lecimy?
-Dowie się pani wszystkiego z listu.Coś do przegryzienia?
-A co macie?
-Kanapki,ciastka...
-Kanapkę,i proszę podejść do wszystkich i im to dać.-Podałam jej koperty.
-Dobrze,jakby co,to w schowku  ma pani poduszkę,kocyk i tym podobne.
-Dziękuję za informację.
Postanowiłam zaczekać aż dostanę moje zamówienie,w tym czasie wyjęłam poduszkę i kocyk,rozłożyłam siedzenie i poszłam na chwilę do Zuzy,która siedziała sama.
-Czytałaś już,Zuza?
-Nieee,czekam na jedzenie,jestem strasznie głodna.
-To zupełnie jak ja.
-A w ogóle po co do mnie przyszłaś Ewa?
-Chciałam się zapytać o coś
-Mów
-Jak myślisz,gdzie lecimy?
-Nie wiem,jeżeli to 10-12 godzin to chyba gdzieś daleko.
-No,chyba tak...
-O idzie już do mnie jedzenie!
-Co zamówiłaś Zuza?
-A jakieś kanapki i kawę.Dobra już idź,ja chcę trochę pospać i pojeść,a w dodatku widzę,że można tutaj oglądać filmy!
-Dobra idę,będę przychodzić czasami .
Gdy szłam do mojego siedzenia,zauważyłam,że Kalina zasnęła na ramieniu Oli.
-Proszę bardzo-stewardessa podała mi jedzenie
Rozłożyłam się,wyciągnęłam podstawkę,zaczęłam jeść kanapkę i wzięłam list.
Lecicie do stanów zjednoczonych.
Podzielimy was na dwuosobowe grupy:
-Biznesmeni(Janek i Elek)
-Księgowe(Ola i Kalina)
-Aktorki (ZM i Ewa)
Będzie tam dużo pracy,dowiecie się o co chodzi poźniej, na razie musicie pamiętać,żeby się przebrać i zachowywać się tak,jak wam przypisano role.
-Coooo?-Wrzasnęłam tak,aż obudziła się Kalina
-Ewa spokojnie-Powiedziała Zuza
-Jak to mam być spokojna?
Cisza.
-Pytam się jak mam być spokojna?!
-Ewa...-Zuza westchnęła
-Tak?
-Niestety,jesteśmy zmuszeni do podjęcia tego zadania 
-Wiem.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Fajnie?Piszcie w komentarzach :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 2 "Chatka"

Chatka była położona w środku gęstego lasu.Drzewa zakrywały okna na piętrze.Cały domek był zrobiony z ciemnego drewna.Do samych drzwi zaprowadziła nas kamienna ścieżka.Ucieszona nacisnęłam na klamkę.
-Cholera!
-Co się stało Ewa?-zapytała się Kalina.
-Klucz!
-Spokojnie.-Kalina zawsze mnie uspokajała-Klucze pewnie są w rynience.
Sięgneła tam.
-Widzisz?-Rzuciła mi trzeszczące kawałki metalu.
Otworzyłam drzwi.Weszliśmy do przedpokoju,który prowadził do saloniku z aneksem kuchennym.Panowała tam niezwykła,ciepła atmosfera.Cała chatka była utrzymana w wiejsko-nowoczesnym stylu.Chciałam jak najszybciej sprawdzić co było na górze.Udałam się do schodów,podczas gdy reszta ekipy pobiegła sprawdzać spirzarnię i składzik.
Na piętrze znajdowały się łózka piętrowe.W sumie 3.I bardzo dobrze,zgadzało się.Już nawet wiedziałam w jaki sposób nas umieścić:Ja-Ola,ZM-Kalina,Elek-Janek.
Oprócz łóżek były tam dwie szafy,biurko z komputerem stacjonarnym i 6 plecaków.Na biurku leżał list.Chciałam go otworzyć na planowanej kolacji.
-Ewa chodź tu!-Usłyszałam jak drze się Ola,postać z natury łagodna.
-Już schodzę!-odparłam donośnym głosem.
Schodząc zauważyłam,że mamy rolety antywłamaniowe i przyciemniane kuloodporne okna-z tej perspektywy było to doskonale widać.
-Zobacz jaki mamy tu telewizor!-Odezwała się Kalina.
-Nie przywiązujcie się zbytnio.Za trzy dni zbieramy się w inne miejsce.-uśmiechnęłam się-Która jest godzina?
-19.45-Powiedział Janek
-Zrobię kolację,wy idźcie zobaczyć górę.Mamy łóżka piętrowe i komputer.Powiem wam jak będzie gotowa.
-Tak jest kapitanie!-Zawołał Elek.
Zerknęłam do lodówki.Była przepełniona po brzegi.Jednak wyjęłam proste składniki,takie jak szynka i pomidor.Zrobiłam stos kanapek i sałatkę.Porozstawiałam talerze i sztućce,zaparzyłam herbatę.
-KOLACJA!-Wrzasnęłam tak głośno,jak się dało.
-Już idziemy!
Wszyscy zajęli miejsca bo bokach stołu,ja usiadłam tak,aby ich widzieć.
-Mniam-Usłyszałam głos Zuzy.
-Mam tu list.Był na biurku.Przeczytam go.
-Mów-ktoś z nich powiedział.
-Zaczynam.”Witam w chatce przyjaciele!Macie tu zostać 3 d n i .
Znaleźliście już pewnie swoje plecaki.Przydadzą się wam w dalszej podróży.Następnym punktem waszej wyprawy będzie miasto.Musicie udać się na lotnisko na Ukrainie.Jesteście kilometr od granicy Polsko-Ukraińskiej.Wyjdziecie na drogę(zostawiam wam mapy,są w plecakach)i weźmiecie taksówkę.Bilety znajdziecie w kurtkach.Resztę informacji dostaniecie w samolocie.
-Co?!Wyjeżdżamy za granicę?!I jeszcze nie wiemy do jakiego kraju na zawloką?!TEGO JEST JUŻ ZA WIELĘ!MAM DOSYĆ TEJ GRY!-Wywrzeszczała wściekła Kalina
-Spokojnie Kalina!Wiesz,że nie możemy zrezygnować!-Powiedziałam jej
-Co się niby stanie ?-Zapytał się Elek
-NIE WIESZ?!Wtedy zostaniemyPOZABIJANi!-Odprła Kalina
-Tego nie było w umowie!-Odburknął Elek
-Trzeba było dobrze CZYTAĆ!-Kalina wrzasnęła.
-KONIEC DYSKUSJI!JA TU JESTEM LIDEREM I JA TUTAJ DOWODZE!-Zakończyłam rozmowę ogromnym wrzaskiem.
Nazajutrz obudził mnie huk.Gdy otworzyłam oczy było ciemno,popatrzyłam na zegarek:
-3.43.Ahhh...wstanę-westchnęłam.
Gdy schodziłam z łóżka zauważyłam,że w pokoju przebywały tylko dziewczyny.Wydało mi się to dziwne.Poszłam na dół.Byłam głodna,więc dorwałam się do lodówki.Nagle poczułam,że ktoś mnie zachodzi od tyłu.Jak gdyby nigdy nic wyjęłam nóż z szafki i zaczęłam kroić ogórki.Gdy już czułam ,że przeciwnik chce coś zrobić,odwróciłam się trzymając noż wysoko,tak jak bym chciała go dźgnąć.Co widzę?Janek.
-łoooołł....Czekaj...Nic mi nie rób!-pisliwym głosem krzyknął.
-uff...-odetchnęłam
-Co ty tu robisz?-zapytał podejrzliwie
-Raczej co TY tu robisz!-Odburknęlam
-Byliśmy na spacerze-odopowiedział
-Przecierz nie wolno nam wychodzić!
-Ale...
-Żadnych „ALE”.Po za tym gdzie jest Elek?
-No...Ja też się pytam....
Serce mi stanęło mi w gardle.Jak to?Zgubił Elka?Niemożliwe.
-BU!
-Elek!Wiesz jak się pzestaszyłam?
-Nie przesadzaj...

sobota, 21 września 2013

Rozdział 1 "Most"


Biegnę jak najdalej przed siebie,za mną od razu popędzili Kalina i Elek ,a dopiero później ,
gdy jestem już na drzewie widzę resztę i zaczynam ich błagać żeby wdrapali się na drzewo przed drużyną B.W najlepszym razie odejmą nam tylko punkty,ale może być o wiele gorzej
Daje znak ręką żeby wspięli się jak najwyżej mogą, jest bardzo dobrze ,bo trenowaliśmy to już wiele razy;wszyscy ,włącznie ze mną wspięli się na sam szczyt drzewa ,co mnie bardzo ucieszyło.
Widzę drużynę B a w niej 2 Zuzie(G i SS) Tymon,Olga,Kinga ,Basia,Kacper,Antoni i paulina,biegną przed siebie ,nawet nie patrzą w górę,a to jest najgorszy błąd jaki mogli popełnić.Na szkoleniu było to wyraźnie powiedziane.Poszli.Daje znak ręką,żebyśmy zeszli z drzewa i poszukali na mapie gdzie jest siedziba nr.1.Wszyscy posłusznie schodzą,bo przecież jestem liderem zespołu.Zuza M kładzie mapę na pobliskim kamieniu i mówi:
-Według danych Musimy kierować się na zachód.Tam będzie Mostek,a pod tym mostkiem instrukcja dalszego postępowania. Mamy na to 1,góra półtorej godziny.Zanim zajdzie słońce mamy dojść do schronienia.Zrozumiano?-Zuza złapała oddech-Nie chcę żebyśmy musieli spać na dworzu bez śpiworów.Tam będzie jedzenie i rzeczy potzebne do przetrwania kolejnych 3 dni.
-Kiedy mamy następny punkt kontrolny?- Zapytałam
-Za 4 dni,gdy wyruszymy ze schronienia.Ale mniejsza z tym,pomyślimy o tym na miejscu,a teraz trzeba się zbierać.
Idziemy.W połowie drogi słyszę krzyk.
-Chyba widziałam Paulinę.-mówi Kalina
-Co?Gdzie była?
-Tam-Wskazała polną drózkę,tuż za granicą lasu.Ewidentnie biegła za grupą.
-Pewnie mają tam schronienia.Nie przejmuj się.
-Ufff.
Ruszyliśmy dalej.Po godzinie Elek krzyczy:
-Most!
Wszyscy pobiegliśmy w tamtą stronę.Zuza zaczęła czytać informację:
-Kierujcie się na północ.Za półtora kilometra dojdziecie do chatki.Tam będzie wszystko czego potrebujecie.-zaśmiała się-Tak blisko?Hahaha!to nam sprawili przyjemność.
-Nareszcie będziemy mieli jakiś spokój.-odparłam.

Wyruszliśmy.Podróż nie zajęła nam więcej niż 15 minut biegiem
To opowieść kryminalna,mam nadzieję ,że będzie się wam podobać.Zapraszam do czytania :)